Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obrazę. Teraz zaś, obawiając się skandalu, naplotkował na mnie hrabinie, zmuszając ją do wydalenia mnie. Uczyniła to...
W tej chwili ktoś lekko zapukał do drzwi, które natychmiast się uchyliły i na progu stanęła hrabina del Romagnoli.
— Bardzo jestem szczęśliwa, że zastałam tu oboje państwa! — zaczęła, witając Maleckiego. — Chciałam się wytłomaczyć i przeprosić pannę Orliczównę za swoją zbyt pośpieszną decyzję i pewne uniesienie. Wiem teraz niektóre szczegóły zajścia pomiędzy panią a księciem Razza i bezwzględnie jestem po stronie pani. Przepraszam z całego serca i proszę uważać cały incydent za wyczerpany! Brak mi pani i nie mogę się z nią rozstać! Już dobrze? Zgoda?
Hrabina swobodnym i szczerym ruchem wyciągnęła obydwie ręce do Orliczówny. Po krótkim wąchaniu Halina podała hrabinie rękę i, ze skruchą patrząc na Maleckiego, rzekła po polsku:
— Za taką cenę, być może, dojedziemy do naszej ukochanej Polski.
— Co pani powiedziała? — spytała hrabina.
Malecki wyręczył Orliczównę.
— Panna Halina powiedziała, że pani jest wyjątkowo sprawiedliwa i miła osoba...
Hrabina spędziła jeszcze kilka minut, żartując, dowcipkując i nie zdradzając najmniejszego zakłopo-