wtajemniczony piękny Razza. Naradziwszy się z mamą, postanowiłam kwestję zbadać. Zmuszoną więc byłam spotykać się z księciem na five o‘clockach, rozmawiać z nim, nie bardzo protestować gdy zadługo zatrzymał moją dłoń w swojej ręce i znosić banalne komplimenty tego pana. Chciałam go wybadać i już wszystko było na dobrej drodze, gdy raptownie los ulżył mi w zadaniu i odrazu odkrył karty hrabiny. Pewnego razu czytając jakiś romans, dany mi przez hrabinę, przerzucałam kartki i znalazłam niedokończony list, pisany ręką hrabiny.
— Cóż pisała hrabina? — spytał Malecki.
Orliczówna otworzyła torebkę i wyjęła zielony arkusik eleganckiego papieru.
— Proszę czytać! — rzekła. — Wątpliwości chyba nie pozostaje po tym miłym „billet doux“!
Malecki rozwinął papier i odczytał pasany po włosku list hrabiny.
„Mój najpiękniejszy, ubóstwiany, umiłowany Szatanie! — pisała Aura.
„Dłużej tak trwać nie może! Umieram z miłości i zazdrości o ciebie. Dzień, w którym ciebie nie widzę, wydaje mi się czarnym, jak noc. Gdy pozostaję sama, miotam się w rozpaczy, myśląc, iż inne kobiety upajają się twoją boską pięknością i muzyką twego głosu.