Strona:Antoni Ossendowski - Za chińskim murem.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzała podniecenie, przez co stawała się coraz bardziej nienawistną Maleckiemu. Wkrótce jednak opanował się i zaczął słuchać opowiadania archeologa.
— Stoimy w obwodzie Kuo-Tzu-Czien, czyli starego uniwersytetu, gdzie przez wieki gromadzono literaturę i naukę Chin. Wchodzimy do galerji, która okrąża dziedziniec wszechnicy. Widzicie ten szereg dużych czarnych marmurowych płyt, podobnych do grobowców? Jest ich dwieście! Na nich wyryte są wszystkie 13 ksiąg nauki Konfucjusza na wieczne czasy, dla użytku przyszłych pokoleń. A co za heroglify! Bardziej klasycznego pisma nigdzie nie uda się oglądać. Może spytacie, jaki był cel tej Syzyfowej pracy? Przypomnę z oburzeniem imię koronowanego Wandala, z dynastji Tsin, imieniem Szi-Hwang-Ti; ten zbrodniarz rozkazał spalić dzieła genjalnych klasyków chińskich; wszystko zginęło w płomieniach. Za ukrywanie ksiąg i tablic zakopywano żywcem do ziemi, lub zsyłano na ciężkie roboty nad naprawą wielkiego muru. Znikły księgi śmiałego i prawie brutalnego Lao-Tze i jego oponenta — wytwornego i spokojnego Kon-Fu-Tze (Konfucjusza). Lecz po cesarzu-wandalu nastąpiły czasy wojny domowej i panowanie nowej dynastji Han, najwspanialszych władców Chin.
— Założyciel dynastji zawezwał poddanych do odtworzenia starej nauki. Ze szczelin w murach,