Strona:Antoni Lange - Nowy Tarzan.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani oliwy, ani wina. Dziewczyny tylko były dla cudzoziemców srogie i nieprzystępne.
Głównie jednak do boju zniechęcał żołnierzy strach zabobonny — na widok srebrnej łani i jej przyjaciela: ani jedna strzała nigdy ich nie tknęła, choć i Sertorjusz, i srebrna gazela, jak wicher zawsze się rzucali w sam ogień walki, i choć celowano w nich tłumnie.
— To urzeczona istota — wszystkie strzały ją omijają! Ani ona, ani on — nie zginą na polu bitwy.
Podobnie mówiła też wiedźma, którą Metellus dla wróżb przywiózł z sobą.
Żołnierze senatu rzymskiego mieli słuszność. Niepodobna wojować z wiarą niezłomną, jaką mieli Hiszpanie, i z tą cnotą surową i ofiarną, jaką Sertorjusz wśród swoich Rzymian zaprowadził.
Przytem Sertorjusz nie zaniedbał żadnych maszyn wojennych, jakie poznał w Rzymie. Osobnych miał żołnierzy do wyrobu kul kamiennych, które pomieszczał w polybolach (wielorzutniach) rozmaitych. Miał takie, co wyrzucały naraz 12 kamieni, 25 kamieni i nawet 40 kamieni, niemałe zniszczenie szerząc w wojsku rządowem.
Kilka razy podczas armisticium łania na dwa, trzy dni przepadała. Sertorjusz smucił się wtedy, ale wiedział, że Adonizja powróci: gdyż pobiegła jedynie, aby się z Artemidą porozumieć.
Pewnego razu wróciła bardzo smutna: rzekłbyś, długo i gorzko przedtem płakała. Żałosnem okiem przyglądała się Sertorjuszowi. On jednak starał się ją