Strona:Antoni Lange - Dywan wschodni.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mego i że nikt inny nie był ze mną, że nie przybiegł mi z odsieczą ani żaden wojewoda, ani żaden dowódca piechoty ni konnicy — aby rękę swą przyłożyć do mojej ręki — wtedy...
Jam zwalczał, jam odpychał setki tysięcy narodów.
A byli zemną jedno Dekhtemus i Nurahuret — konie moje wielkie; ich tylko znalazłem pod ręką ku pomocy...
Byłem sam jeden śród licznych ludów — które zmusiłem, iż kark pochyliły.
Teraz nakażę im sam, aby jedli paszę swoją wobec mnie — codziennie, gdy będę w swym pałacu. Ich to znalazłem pośrodku nieprzyjaciela, wraz z koniuszym moim Menna, woźnicą mego wozu — z moim oficerem przybocznym — co byli ze mną — jako świadkowie walki.
Oto znalazłem ich, gdy powróciłem w sile i zwycięztwie.
Uderzyłem setki tysięcy zjednoczonych razem — swoim mieczem zwycięzkim — a gdy ziemia zajaśniała (o świcie) — rozstawiłem pułki do boju: rzuciłem się do walki, jako byk — zbrojny rogami.
Ukazałem się im, podobny bogu Mentu: jako on byłem zręczny w bojowaniu!
Rzuciłem się na ich pułki, jako orzeł na.......
Byłem podobny słońcu o wschodzie u źródeł poranka. Promienistość moja wypaliła członki bezbożnych.
Oto wołał jeden do drugiego:
— Uważajcie — uważajcie! Nie upadać! Albowiem Sekhet[1] — wielka bogini jest z nim; ona jest z nim na jego koniach; ręka jej jest z nim.
Ktokolwiek zasię upadał, owo zjawiał się płomień ognisty i palił jego ciało.

A gdy ci zatrzymywali się w biegu — albo na

  1. Sekhet — bogini z głową lwicy.