Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


O PÓŁNOCY.

Północna cisza, a ja przy stole;
Siedzę samotny z dumą na czole;
Ciało się skłania w senną mitręgę,
Dusza otwarła przeszłości księgę.

Czyta w niej przeszłe życia koleje,
Złudne marzenia, sny i nadzieje,
Co życie przeszłe mi wypełniły
I zmarnowały młodzieńcze siły...

Hej, wieku młody, mój przebogaty
We sny tęczowe i marzeń kwiaty,
Czemużeś zmarnił młodych lat tyle,
Na zwiędłe kwiaty, marzeń motyle!?

Sny i marzenia, co złudy żniczem
Gorzały w sercu, czem są dziś? Niczem...