Strona:Antoni Kucharczyk - Z łąk i pól.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i rozpędu ludzkiej duszy, prawdziwy wyraz ludzkich dążeń i marzeń, są dziećmi duszy do jakiejś myśli zapalonej i wierzącej w nią i zjawiają się w czasach wielkich zdarzeń dziejowych, albo w epokach przełomowych, gdzie nowy żywioł społeczny wchodzi w dzieje.
Że dzisiejsza mieszczańska poezya, mieszczańska sztuka, marnieją, rozdrabniają się na jakieś wyrazy osobistych uczuć zwyrodniałych dusz, albo że się gubią w gmatwaninie pustych dźwięków — nic dziwnego. Bo mieszczaństwo przeżyło już swe wielkie czasy dążeń i odrodzenia w czasach wielkiej rewolucyj, konstytucyi 3-go maja i czasu powstań narodowych. Wówczas, ożywione było potężną myślą, ogromnym patryotyzmem i wielkością swoich zadań.
Dziś mieszczaństwo żyje tylko przeróbkami cudzej, raczej międzynarodowej, kultury, nowych myśli nie ma, więc w polityce nie ma wyrazu, a w poezyi stwarza dziwolągi bezduszne.
Lud miejski roboczy, w chwilach walki o byt swój i jego poprawę, w dniach boju o ideję socyalną, miał swoją poezyę, której ślad pozostał na zawsze w potężnej pieśni o czerwonym sztandarze.
Pieśń ta pochodzi oczywiście z poza kordonu rosyjskiego, gdzie ludzie silniej, żyją, głębiej czują, bo żyją w boju, wśród tętnią-