W więzieniu w wielkiem poszanowaniu jest śpiew. Śpiewają tu różne pieśni, wesołe i smutne, śpiewają pojedyńczemi głosami i chórem, śpiewają, wkładając w to całą duszę i wysoko ceniąc i kochając dobrych śpiewaków.
Najbardziej popularną piosenką jest ta, która zaczyna się od słów:
„Słońce wschodzi i zachodzi
Lecz w mej celi wieczny mrok“.
Rosyjskie śpiewy więzienne zasługują na specjalne studjum naukowe, gdyż spotkać w nich można echa historyczne, motywy pieśni innych narodów, wchodzących w skład imperjum rosyjskiego, wpływy legend Mongołów różnych szczepów, a szczególnie wyraźnie ślady poezji cygańskiej, barwnej i uczuciowej. Tylko pieśni nabożnych nigdy nie śpiewają.
— Wyklęci jesteśmy — powiadają — Bóg nie zechce wysłuchać modłów naszych!
W słowach tych mieści się tragizm, tem większy, że zosobna każdy aresztant gorąco, chociaż beznadziejnie, zwraca oczy ku Niebu i tylko od niego oczekuje z tęsknotą i rozpaczą ratunku i pomocy.
Na takich obserwacjach dzień po dniu przechodził dość prędko.
Czułem, że tam, za ścianami mojej celi, wre całkiem inne życie, to „piekło“, o którem Mironow mówił z przerażeniem i wstrętem, lecz po przybyciu do więzienia nie mogłem odrazu wejść we wszystkie jego zakątki i poznać wszelkie szczegóły. Na to potrzebny był czas i sprzyjające okoliczności. Jednak hałas, panujący stale w głównym gmachu i na podwórzu, brzęk kajdanów, straszliwe przekleństwa dozorców i aresztantów, jakiś odczuwany