szych wsi i zatrzymywał się dla zaopatrywania kotłów w drzewo, na pokład natychmiast wchodziło kilku uzbrojonych żołnierzy. Gdy zapytałem jednego z nich o przyczynę tej ostrożności, objaśnił mnie:
— Wszystkie te wsi wzdłuż Sungari są schroniskiem dla licznych band chunchuzów — rzekł. — Mandżurscy zaś chunchuzi są najbardziej niebezpieczni. Mają doskonałą organizację, dobry wywiad i znośne uzbrojenie. Napady na statki, szczególnie gdy wiozą one pieniądze lub broń, są dość częste. Niebezpieczny to naród — Chińczycy! Nie lubią nas!....
Nic nie odpowiedziałem żołnierzowi, chociaż wiedziałem, dlaczego Chińczycy nie lubią Rosjan. Mógłbym przypomnieć mu, że w 1899 r. amurski gubernator, generał Gribskij, kazał utopić w Amurze prawie 1000 Chińczyków — mężczyzn, kobiet i dzieci, żądając od nich, aby natychmiast opuścili granice Rosji i przepłynęli Amur, na którego przeciwległym brzegu zaczynała się już ziemia chińska. W r. 1900 podczas powstania bokserów, gdy zjednoczone wojska weszły do Pekinu, rosyjscy żołnierze rabowali bezkarnie i ohydnie. Najlepszym tego dowodem jest n. p. starożytny zegar z bronzu, srebra i emalji, stojący w muzeum miasta Chabarowska nad Amurem. Widziałem też, jak w Mandżurji obchodzono się z Chińczykami: bito ich, poniewierano, oszukiwano i rabowano. Nie wiem, ktoby mógł lubić zato Rosjan? Przynajmniej my — Polacy za to samo nienawidziliśmy rosyjskie władze, ponieważ postępowały w podobny sposób w naszym kraju. Lecz wiedziałem, że mówić żołnierzowi o tych zbrodniach rządu byłoby próżną fatygą — nie zrozumiałby, że dla kogoś, kto nie jest Rosjaninem, można czuć szacunek i traktować go, jak równego. Przeciętny Rosjanin zna tylko słabych, którymi gardzi, znęcając się nad nimi, i silnych, których się boi, płaszcząc się przed nimi.
Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/20
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.