Strona:Antoni Czechow - Nowele.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pońskie, antyki; jego nocne koszule były jedwabne, jego łóżko hebanowe i inkrustowane perłową macicą, szlafrok nosił współczesny bucharski i t. d., a na to wszystko szło codziennie, jak on się sam wyraził, »moc« pieniędzy.
Podczas kolacyi wzdychał i kiwał głową.
— Tak, wszystko się kończy na tym świecie — mówił cicho, mrużąc swe ciemne oczy. — Zakochasz się i będziesz cierpiał, przestaniesz kochać, będą cię zdradzali, bo niema kobiety, któraby nie zdradzała, będziesz cierpiał, doprowadzą cię do rozpaczy i sam zdradzać będziesz. Ale przyjdzie chwila, kiedy to wszystko będzie dla ciebie wspomnieniem, będziesz to sądził na zimno i uznawał za kompletne głupstwo...
A Łaptiew, zmęczony, trochę pijany, patrzał na jego piękną głowę, na czarną podstrzyżoną bródkę i, widocznie zrozumiał dlaczego tak kobiety kochają tego zepsutego, zarozumiałego, lecz pełnego fizycznego uroku człowieka. Po kolacyi Panaurow nie został w domu, poszedł do swego drugiego mieszkania. Łaptiew odprowadził go. W całem mieście jeden tylko Panaurow nosił cylinder i jego wytworna postać, ów cylinder i żółte rękawiczki, dziwne ale i smutne wywierały wrażenie obok szarych płotów, nędznych domków o trzech oknach i krzaków pokrzywy.
Pożegnawszy się ze swoim szwagrem, Łaptiew wracał wolnym krokiem do domu. Księżyc świecił jasno, można było zauważyć każde źdźbło słomy na ziemi, i Łaptiewowi zdawało się, że światło księżyca głaszcze jego gołą głowę, jak gdyby kto puchem gładził go po włosach.
— Kocham! — krzyknął na cały głos i nagle, chciał biedz, gonić Panaurowa, uścisnąć go, przebaczyć mu, ofiarować mu dużo pieniędzy, a potem biedz dalej i dalej nie oglądając się.