Strona:Antoni Abraham (1869-1923).djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

1923 r. wyrusza na czele wycieczki kaszubskiej wraz z inżynierem Stodolskim na zwiedzenie największych osobliwości polskich. Uczestnicy zwiedzają najpierw przez trzy dni Warszawę, przyjmowani w Belwederze przez Pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydent interesuje się głośnym patrjotą kaszubskim i odbywa z nim całogodzinną rozmowę. Następnie wycieczka zwiedza Kraków, Wieliczkę, Częstochowę i Górny Śląsk. Niestety radosne wrażenie zaciemnia w drodze zasłabnięcie Abrahama. Chorym, zziębniętym w nieogrzanym pociągu, opiekują się towarzyszące wycieczce panie. Przybywa dnia 29 marca do Gdyni, ale nie spoczywa długo. Czeka go bowiem druga wielka chwila, ta najbardziej może wymarzona od chwili objęcia przez Polskę Pomorza. Na wybrzeżu oczekuje się głowy państwa. Krząta się więc około godnego przyjęcia wysokiego gospodarza Polski. Gdy wreszcie prezydent, Stanisław Wojciechowski, staje na ziemi gdyńskiej w towarzystnie najwyższego dostojnika duchownego w Polsce, prymasa kardynała Dalbora, wita go w imieniu Kaszubów i, płacząc nieomal ze wzruszenia, zapewnia po stokroć o wiecznej wierności Kaszubów względem Macierzy Polski. Towarzyszy też prezydentowi na „Komendancie Piłsudskim” w objeździe budującego się portu gdyńskiego. Później niepocieszony jest, gdy wskutek defektu samochodowego nie może wziąć udziału w uroczystości witania Prezydenta w Żarnowcu, tam, gdzie niegdyś rozrywał kajdany niewoli.. Dowiedziawszy się o tem, Prezydent zatrzymuje pociąg w Gdyni, aby dać możność gorącemu patrjocie powiedzenia kilku słów pożegnalnych. Abraham śpieszy na dworzec kolejowy i znowu wzruszony i rozrzewniony, powtarza swoje ślubowanie o niczem niezachwianej wierności ziemi kaszubskiej.
To już ostatnia działalność narodowa nieustraszonego bojownika o Polskę na wybrzeżu.
W czasie przejażdżki morskiej z Prezydentem zaniemógł poważnie. Tylko zapał patrjotyczny i niezłomna siła woli utrzymywały go na nogach. Teraz choroba wzmaga się nieubłaganie. Lekarz dr. Skowroński stwierdza raka żołądkowego. Niedostatek i nieregularne życie pomściły się i powaliły bohatera naszego w sile wieku na łoże boleści. Przewieziono go do gdańskiej lecznicy Marji Panny, gdzie dr. Janowitz z Wejherowa oraz