Strona:Antoni Abraham (1869-1923).djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Podczas jednego z zebrań tego samego roku w Redzie, legalnie zresztą zwołanego, policja wraz z wójtem[1] wyrąbuje drzwi do salki, aresztuje przewodniczącego Abrahama i osadza go na cztery tygodnie w areszcie, dręcząc zimnem i pragnieniem.[2] Ściga się go jeszcze po dwu latach, żądając zapłacenia kosztów procesu. Były zajścia z policją w Chylonji, Wielkim Kacku i innych miejscowościach. Szczególnie jednak na Redę zawzięli się Prusacy, i to do tego stopnia, że w okresie jednego roku wytoczono przewodniczącemu osiem procesów (Gaz. Gd. nr. 110 z 1913 r.). Odbywają się jednak i spokojne zebrania. Dnia 7 czerwca 1913 r. Abraham przewodniczy zebraniu, na którym przemawia jeden z uproszonych księży, a deklamuje piękne dwa poematy pani Zawadzka z Gdańska (Gaz. Gd. nr. 109 z 1913 r.). Dnia 19 października oraz 7 grudnia 1913 r. odbywa dwa zebrania Tow. Ludowego w Redzie. Przebieg ich spokojny. Dnia 7 grudnia prof. Herstowski z Oliwy, także jeden z gorących patrjotów kaszubskich, wygłasza wykład o edykcie medjolańskim z r. 313. Na tem to zebraniu Abraham składa prezesurę, oddając ją w ręce dawnego prezesa Kierznikiewicza (poległego w pierwszym roku wojny, Gaz. Gd. nr. 9 z 1914 roku). Cóż z tego, kiedy za oba te zebrania, rzekomo nielegalnie zwołane, wyznaczono Abrahamowi 30 marek grzywny, zamiennej na 6 dni aresztu.

W tym samym roku 1913, dnia 11 czerwca, Abraham bierze udział w walnem zebraniu delegatów Związku Towarzystw Ludowych w Brodnicy na Pomorzu i należy tam do mężów

  1. Działalność Abrahama tropił m. in. wójt gdyński, Düsterwald. On to wyrąbał drzwi w Redzie.
  2. O pobycie w więzieniu gdańskim wspomina autor artykułu o Abrahamie w „Rodzinie Kaszubskiej” nr. 28 z 14 lipca 1923 r. w następujący sposób: „Przyłapany na zebraniu Towarzystwa Ludowego w Redzie, skuty w kajdany, poszedł do więzienia w Gdańsku, gdzie go chłodem i głodem morzono w nieopalonej w mroźną zimę celce więzienia, chcąc męką wymusić zeznania i zdradę ruchu narodowego wśród Kaszubów. Z głodu i zimna wył, jak mi sam mówił, pragnienie, wzmożone słonemi śledziami, któremi go karmiono, paliło mu wnętrzności, ale nic i nikogo nie wydał, a wypuszczony z tego piekła ziemskiego, z nową werwą wziął się do pracy narodowej”.