Strona:Anton Czechow - Śmierć urzędnika.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
WYKRZYKNIK

W wigilję Bożego Narodzenia urzędnik Pierekładin położył się spać, obrażony i przygnębiony.
— Odczep się, zły duchu! — krzyknął na żonę, gdy go spytała, czemu jest taki pochmurny.
Pochodziło to zaś stąd, że właśnie wrócił z towarzystwa, gdzie usłyszał wiele dla siebie nieprzyjemnych i krzywdzących rzeczy.
Początkowo mówiono o pożytku oświaty wogóle, potem niepostrzeżenie rozmowa przeszła na stopień wykształcenia urzędników, przyczem wypowiedziano wiele uwag i nawet drwinek z powodu niskiego stanu tego wykształcenia. I tu, jak to zwykle bywa w rosyjskich kompanjach, od kwestyj ogólnych zwrócono się wkrótce do osobistych.
— Weźmy, naprzykład, pana — zwrócił się do Pierekładina pewien młodzieniec. — Pan zajmuje porządne stanowisko, a jakie pan otrzymał wykształcenie?
— Żadnego. Od nas nawet nie wymaga się wykształcenia — krótko odpowiedział Pierekładin. — Wystarczy pisać poprawnie — oto wszystko!