Strona:Andrzej Strug - Z powrotem.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to wszystko powiesz? Jako ty ojciec ukorzysz się i przebaczenia żebrać będziesz?
W bezsenne noce, kiedy myśli kłębią — się, kłócą, kiedy w umęczonym mózgu powstają rzeczy niepodobne, o których jak o przywidzeniu sennem myśli się potem za dnia białego, kiedy to ze zgrozą i lękiem wpatrywał się w potworną zmorę: z odmętu myśli wyłaniała się ona, walcząc z resztą zdrowego rozsądku. Niejasna i jeszcze zamaskowana długo zwodziła zmęczoną myśl, ubierając się w postacie znajome i drogie sercu, otaczając się obrazami z przeżytej przeszłości.
Patrzyła nań smutnemi oczyma towarzyszy powstańców i towarzyszy katorżan. Spływała w cichem szeptaniu wieczornych rozmów więziennych...
Unosiła się chmurami, jak gęsta mgła ponad ponurem milczeniem wsi polskiej, głuchej na błagalne odezwy, ponurej wobec rozkazów, mściwej po klęsce...
Jak żałobna czarna rama otaczała krwawe obrazy.. Rozpaczliwe odwroty ze wszystkich pól bitew... Rozbestwienie piekielnych potęg przemocy... Łuny pożarów, stosy trupów, szubienice i przepełnione turmy...
Ubierała się w żałobny welon i w tragicznej zadumie stawała nad grobami i łkała zgnębiona pierś... Aż, zrzucając wszelkie maski, wybuchała szyderczym, bezczelnym śmiechem: z trupów, z ofiar, ze zgliszczów, drwiła słowy dobitnemi, po chamsku, pyszniła się, depcąc po mogiłach, potrącając rozwleczone po szerokich polach kości.
A wtedy dawny gniew i dawna zaciętość powracały do serca i uspakajały złudzone przez zmorę my-