Strona:Andrzej Strug - Jutro.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
145

śmierć niesie ulgę człowiekowi: obezwładnia go niepamięcią, bezprzytomnością, daje mu ból i mękę ciała, by zapomniał, by nie wiedział. Na polu walki daje mu uniesienie, zapęd, gorączkę lub spada nagle, nie da na siebie spojrzeć i uderza. Tylko ja widzę ją w całej nagości i liczę jej każdy niechybny krok. Tylko ja z przytomnym umysłem, z całą świadomością czekam na jej przyjście — ja i tacy jak ja skazańcy. Tej potworności ludzkiej nie przewidziała natura, ani się z nią godzi. I nie dała mi fizycznego cierpienia, nie zasnuła mi mózgu bezwładem choroby. Rozważam, myślę. Staję się przenikliwym, wszędzie się wcisnę, ogarniam wszystko. Zadaję sobie pracę nadludzką. Z wytrwałością bezprzykładną. Z uporem warjata przebijam głową mury. I cóż?
Widziałem krocie światów, przerobiłem niezmierną ilość zagadnień, wywoływałem chmury obrazów, zjaw, wizji. Opętywały mnie myśli szalone, obłąkane. I — teraz to