Strona:Andrzej Stopka Nazimek - Sabała.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

punktu wyjścia, więc nie rozmyślnie. — Świadczą o tem nadto powiastki i piosnki.
— Za młoduk wydziwiàł i wyrządzàł ludziom, bo kie na mnie przýsły psie lata, tok doma wytrzýmać ni móg nijakim świate — opowiadał nieraz.
Od tych, co z nim »towarzýsowali« nie można się nic dowiedzieć, bo Sabała wszystkich przeżył. Tyle tylko zdołam o nim przytoczyć, com albo sam od niego słyszał, lub za jego opowiadaniem spisałem, albo też zebrać zdołałem od krewnych jego i znajomych.
Zaznaczył mi się w pamięci dość wcześnie. Wtedy już był dobrze posiwiałym, choć utrzymywał, że byłby nigdy nie siwiał, gdyby nie wypadek z ogniem, który mu włosy popalił.
Starość przykrzywiła jego wyniosłą i imponującą kiedyś postawę, porobiła na policzkach doliny, a czoło poorała bruzdami. Z latami tępiał też umysł i bystrość jego, zwłaszcza po śmierci Dra Chałubińskiego.
Sympatyzował zawsze i rad przestawał z młodzieżą, wśród której młodniał jego umysł i fantazya. Zajmował się myśliwstwem, brał udział we wszystkich wyprawach myśliwskich, jako znakomity strzelec, ale chętniej przedsiębrał takowe ukradkiem sam, albo tylko z bliskimi przyjaciołmi.
Młodych i drobnych zwierząt nie strzelał,