Strona:Andrzej Niemojewski - Odpowiedź obrońcom Brzozowskiego a oskarżycielom prasy.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ideowy“ ma czyste ręce, czy ich niema. Nas to bardzo niepokoi, że obrońcy Brzozowskiego, tak czuli na stawione mu zarzuty polityczne, całkiem tę stronę kwestji przemilczeli, a wobec silnych słów, jakiemi się posługiwali, nie przesądzamy, czy to czynili „dwulicowo“, „kompromisowo“, czy „tchórzliwie“.
W Nr. 104 Przeglądu Porannego czytamy o wieczorze dyskusyjnym w Towarzystwie Kultury Polskiej, co następuje: „Pan Zubowicz w ostrych słowach napiętnował kompromisowość organów prasy i gołosłowność jej wyroków w rzeczach wielkiej wagi, na dowód czego, przytoczył stosunek prasy do sprawy Brzozowskiego“. Następnie p. Leon Rygier „znowu powołał się na sprawę Brzozowskiego, w którego winę zupełnie nieudowodnioną uwierzyło z małemi wyjątkami całe społeczeństwo, którego prasa reakcyjna (?) postawiła pod pręgierzem a w którego obronie obawiają się (!) wystąpić organy postępowe“. Pan Auerbach opowiedział, że „artykułu jego o Brzozowskim nie chciało przyjąć to czasopismo, gdzie zawsze drukuje swe prace“ (które to pismo?). Pan Władysław Gacki nakreślił „historję stosunku prasy do tej sprawy i wykazał jej tchórzliwość (!) i dwulicowość (!) zaznaczając, że inne stanowisko zajął Przegląd Poranny“. Pani St. Sempołowska, uogólniając zarzuty, zażądała uchwalenia (!?!) powszechnie obowiązującej zasady, że... nie wolno bez dowodów potępiać człowieka. A wreszcie p. St. Patek twierdził, że „Brzozowskiemu łatwiej będzie się oczyścić z pod rzuconego nań oskarżenia, bo jest to człowiek silny (!) i silni (!) ludzie występują w jego obronie“. Nieco później obejrzymy ze wszystkich stron tych „silnych ludzi“, a tymczasem uzupełnimy powyższe „sprawozdanie“ jeszcze „sprostowaniami“, które pojawiły się w dwóch pismach. W Nr. 106 Przeglądu Porannego przewodniczący wieczoru dyskusyjnego p. Władysław Chrzanowski oświadczył, iż starał się przerwać rozprawy na temat Brzozowskiego, gdyż wykraczały po za ramy porządku dziennego, i Towarzystwo Kultury Polskiej nie było „powołane do merytorycznego opinjowania w rzeczonej sprawie“; p. Wł. Gacki, iż „organy prasy konserwatywnej odrazu sprawę St. B. uznały za przesądzoną i oskarżonego, podczas gdy ten usilnie domagał się sądu, bezwzględnie potępiły. Takie samo stanowi-