Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/305

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebie legenda podczas zaćmienia pootwierała gwiezdne groby i wyprowadziła z nich na jaw postaci zmarłych bohaterów.
Zda się, że jeszcze od Góry Kuszenia płyną dwa głosy. Ze w powietrzu drży resztka tych dźwięków jerychońskich w migotaniu złotych promieni słońca. Że oślepiająco biały całun dziennej światłości właśnie zamyka na niebie groby gwiezdne zmarłych przed tysiącami lat bohaterów. W lewo majaczeje gdzieś zielona wstęga Jordanu, pełna węzłów nadbrzeżnych drzew i krzewów.
Tam legenda zjednoczyła trójmit o Rybie, Baranku i Gołębicy. Przed nami w oddaleniu niby zwał zbielałych na słońcu szkieletów widnieją góry Abarim a gdzieś tam na nich Machero, gdzie pokazują jeszcze cysternę Jana Chrzciciela.
Spiekota stawała się z każdą chwilą coraz nieznośniejszą. Wiatr szedł za nami krok w krok, ale nie dotykał nas. Na szczęście jechaliśmy dość szybko.
Tam na tych widniejących w dali górach miał umrzeć Mojżesz, nie dotarłszy do Ziemi Obiecanej. A lud jego kroczył dalej, roznosząc o nim mity po Kanaanie.
Krew bije w skroniach. W uszach dudni. Żar wysysa z pielgrzyma ostatnie zapasy energji. W takich chwilach najbardziej entuzjastyczny podróżnik obojętnieje na wszystko.
Ubranie parzy. Czego się dotknąć, jest gorące. Biały pył pokrywa kapelusze, włosy, wąsy, brwi, dostaje się do oczu, przez usta na język. Czuje się rzeczywiście — smak pustyni.
Powieki zapadają. Nadchodzi senne omdlenie. W tym stanie traci się poczucie czasu. Może to dziś a może trzy tysiące lat temu?
Tak, trzy tysiące lat temu, albo znacznie więcej, kiedy „Jahwe szedł przed nimi na okazanie drogi, we dnie w słupie obłoku, a w nocy w słupie ognistym, żeby był wodzem na drodze obojego czasu. I nigdy nie odchodził słup obłoku we dnie, a słup ognisty w nocy przed ludem.”
Bastian powiedział, że kto chce zrozumieć pewną legendę, musi odszukać jej ojczyznę. Goethe powiedział coś podobnego: „Kto chce pojąć, co wieszcz baje, niech przez wieszcza dąży kraje.”
Nagle pojazd jednem kołem uderzył o jakąś podpiacho-