Strona:Andrzej Niemojewski - Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teologów kościoła katolickiego za źródło uznawanej. Wprowadził nas do domu cieśli Józefa w miasteczku Nazaret, które w owej epoce wcale nie istniało. Aby znaleść cień dowodu, nazwę onego Nazaretu, idąc ślepo za Neubauerem, w Talmudzie chciał wyczytać, gdzie jej wcale niema, do „zerijeh“ wraz ze swym mistrzem-hebraistą literę „nun“ dopisując, byle tylko jakieś „Nezerijeh“ otrzymać. Nie postrzegał wcale, że różne „powiedzenia“ Uczniów w Listach na „powiedzenia“ Jezusa w ewangieljach w dość niewyszukany sposób pozamieniano. Rzekome cuda Jezusa rzekomemi mistyfikacjami jego wielbicieli tłomaczył, byle tylko nie naruszyć powagi tekstu, na którym zbudował całą swoją teorję. Cudowność i niecudowność ważył, pozornie nader słusznie, na szalach fizyki, nie wiedząc, że tendencja religijna często cud ubiera w zdarzenia bardzo codzienne i całkowicie z fizyką zgodne. Za cud uważał narodzenie się Zbawiciela z Dziewicy w miasteczku judzkiem Betleem, które rzeczywiście istniało, natomiast naturalnem wydawało mu się narodzenie tegoż Zbawiciela z mężatki w miasteczku galilejskiem Nazaret, którego wtedy wcale jeszcze nie było i od którego historyczny przydomek „Nazarejczyk“ wcale nie pochodzi. Nie wierzył w zmartwychwstanie Jezusa, ale wierząc w rzekomy fakt zniknięcia jego zwłok, na IMAGINACJI Marji Magdaleny zbudował teorję wiary miljonów ludzi, zamykając oczy na doroczne zmartwychpowstawania Tammuza, Adonisa, Attisa, Ozyrysa. Piętrzył hypotezy na hypotezach, byle tylko pozór NATURALNOŚCI jakiegoś rzekomego faktu otrzymać. Chodząc dokoła Jeziora Genezaretańskiego jak autor POTOPU dokoła Jasnej Góry, z podań układał romans a z mitologji historję. Kierując się poetycznym racjonalizmem, odczytywał wielokrotny palimpsest Ziemi Palestyńskiej jak współczesny dragoman w wielkim stylu, który, zręcznie odchylając odpowiedź od pytania, z melancholijną ironją na domach jerozolimskich, niekiedy kilkuset lat nie mających, ukazuje ślad ręki Jezusowej, tłomacząc zjawisko nadzwyczajną miękkością kamienia świeżo z łona ziemi dobytego a twardniejącego dopiero na powietrzu. Prawdziwość i nieprawdziwość rzekomych zdarzeń mierzył tylko prawdopodobieństwem. Ale świat tego prawdopodobieństwa właśnie się od niego do-