Strona:Andrzej Kijowski - Ethos społeczny literatury polskiej.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

końca, podobnie jak nad prawdopodobnymi skutkami zwycięstwa PSL w wyborach 1947 roku… Jedno jest pewne: "Solidarność" była dopiero pierwszym poruszeniem się bezwładnej masy, jej pierwszym krokiem politycznym, "Solidarność" była naprawdę dzieckiem ze swego zjazdowego plakatu. I to, co zostało po niej, jest bezcenne jak wspomnienie z dzieciństwa: smak całej wolności. Dlatego, że ten smak pamiętamy, nie możemy już, nie potrafimy uprawiać sztuki, której wyuczeniu się poświęciliśmy wiele wysiłków i której znajomość była nawet przedmiotem naszej skrytej a nieczystej dumy…
W tej chwili w głębi tej sali lub spod sufitu, powinien odezwać się szyderczy, skrzekliwy głos: możecie… potraficie… jeszcze trochę…
Jeżeli się nie odezwał, to dlatego, że jest to poświęcona sala. Ale i tak go słyszymy, bo mamy za sobą odpowiednią edukację w szkole dialektyki.
Pewnie, będziemy nadal żyć w kraju cenzury, nomenklatury, selekcji negatywnej, obserwowani, śledzeni i klasyfikowani wedle najnowszych metod naukowych. Pewnie, będziemy oceniać rzeczywistość coraz realniej i z coraz większą zdolnością do układów i kompromisów. Chodzi o to, aby nasza nowa jakość duchowa stała się częścią tej rzeczywistości. Ta nowa jakość duchowa jest umiejętnością; chodzi o to, abyśmy ją stosowali. Ta nowa jakość nie polega na sięganiu po całą wolność, lecz na tym, aby nigdy wzamian za jej okruch reszty nie oddawać. Lepiej całej się wyrzec. Rozmawiać z władzą tak jak Chrystus z Piłatem, a nie jak Piotr ze służącą, do wtóru koguciego piania.
Ten głos spod sufitu może mówić dalej: jest was 36 milionów, w większości biednych i bezbronnych ludzi, zależnych od władzy w każdej dziedzinie, od niej otrzymujących pracę, mieszkania, żywność, lekarstwa, nawet miejsca w żłobkach dla dzieci… 36 milionów ludzi pozbawionych organizacji, środków wyrazu i praw ku obronie. 36-milionowa, bezkształtna większość rządzona przez 2 miliony ludzi zorganizowanych na kształt wojska. Cóż można powiedzieć o postawach, zachowaniach, cóż można powiedzieć o tym, jaki kształt przybierze lotny piasek…
Tu liczą się świadectwa. O nich myślę, gdy mówię o nowej jakości duchowej. Jak wtedy, w roku Jałty i Poczdamu liczył się każdy akt samo-okaleczenia z wolności, jak wtedy decyzja każdego polityka, pisarza, uczonego mnożyła się natychmiast przez tysiące i tworzyła nową jakość moralną, z której lepiono potem ustrój PRL, tak akt każdej duchowej