Przejdź do zawartości

Strona:Anatole France - Gospoda pod Królową Gęsią Nóżką.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciągle unosił wir losów niepewnych, bardziej godnych urwisa, niż doktora teologji. Gorliwość jego wynikała z dobroci, a także z upodobania do miłej ulicy św. Jakóba, gdzie mógł zaspokoić pragnienia swego ciała, zarówno jak i umysłu. Gdy przy obfitym i smacznym posiłku, udzielił mi już swych nieocenionych nauk, wstępował pod «Małego Bacchussa» i pod «Obraz świętej Katarzyny» — na tej to małej przestrzeni, która była dlań rajem, znajdował wszystko, co lubił: dobre wino i książki.
Bywał on częstym gościem u księgarza, pana Blaizota, który przyjmował go uprzejmie, choć tylko przewracał mu książki, nie kupując żadnej. I miło było patrzeć na mego drogiego mistrza, jak siedział w głębi sklepu, z nosem wetkniętym w małe, świeżo przybyłe z Holandji edycje, i od czasu do czasu z nad książek unosił głowę, aby ze swą bogatą i pogodną erudycją dyskutować o czem właśnie wypadło, czy to o planach monarchji powszechnej, które przypisywano zmarłemu królowi, czy to znów np. o miłostkach artystek z bankierami. Pan Blaizot, mały, szczupły staruszek w bronzowym fraku i szarych, wełnianych pończochach nigdy nie miał do syć jego dyskursów. P. Blaizot budził we mnie podziw wielki; nie wystawiałem sobie piękniejszego zajęcia na świecie, jak sprzedawać książki pod «Obrazem świętej Katarzyny». Dla jednego jeszcze wspomnienia urok tajemniczy miała dla mnie księgarnia p. Blaizot. Tam to kiedyś, gdym był