Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY.
WYPRAWA DO „KARLEJ PIECZARY“.

Późną nocą, gdy cały zamek pogrążony był we śnie, Jantarek i Szczerogęba wsunęli się do zbrojowni zamkowej, żeby zaopatrzyć się w broń przed wyprawą. Od pułapu do podłogi ściany owieszone były mieczami, lancami, szpadami, nożami myśliwskimi, toporami i sztyletami w świecących pochwach. Było tam wszystko, czego potrzeba do zabijania ludzi i wilków. Pod każdym ze słupów podpierających sklepienie, stały nieruchomo całkowite zbroje, w postawach tak dumnych, jakby w nich jeszcze kryła się duma dzielnych mężów, którzy wkładali je, udając się na zwycięskie boje. Rękawice ściskały dziesięcioma żelaznymi palcami lance, a tarcza wspierała się o zagięcia zbroi, okrywającej uda, na świadectwo, że przezorność jest siostrą odwagi i że prawdziwy rycerz, gotów tej nietylko do obrony ale i do ataku.
Jantarek wybrał z pośród przeróżnych zbroi tę, którą niegdyś nosił ojciec Zazulki, gdy szedł zdobywać wyspy Awalonu i Thuli. Z pomocą Szczerogęby włożył ją, przypasał miecz, nie zapominając o tarczy, na której wymalowany był herb książąt Żyznych Pól, wielkie płomienne — słońce. Szczerogęba nałożył stary żelazny płaszcz jeszcze po swoim pra-pra-dziadku, na głowę wsadził z fantazyę czapeczkę żelazną kształtu bardzo staroświeckiego, którą