Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cierzu. Żeby nieborak żył jeszcze, i zasiadł tu sobie przy stole, to jakby wam zaczął bajać jedno za drugiem, toby do jutra rana tych bajd nie skończył. Nakładł mi tyle tych bajd w uszy, że mi się w głowie zrobił taki bigos, że jakby mi co powtórzyć przyszło, to anibym wiedziała, gdzie głowa a gdzie ogon. Dalibóg paniczu!
Rzeczywiście można było porównać głowę poczciwej piastunki do rozklekotanego kociołka. Ale Jantarek i Szczerogęba zagadywali ją dopóty, póki nie wyciągnęli z niej następującego opowiadania.
— Lat temu siedem, akurat w ten sam dzień, kiedyście wy, paniczu, wybrali się z Zazulką na przechadzkę, mój mąż, nieboszczyk, szedł w góry sprzedać konia. Dał koniowi dobrą miarkę owsa, skropił go jabłecznikiem, żeby mu oko błyszczało i nogi stąpały, jak się patrzy i powiódł go na jarmark, niedaleko góry. Nie trza wam mówić, że nie żal mu było ani owsa, ani jabłecznika, bo konia sprzedał drożej, niż się sam spodziewał. Bo to z bydłem jak i z ludźmi. Każdy tylko z wyglądu sądzi. Mój nieboszczyk mąż ucieszony wielce z dobrej sprzedaży, zaprosił kilku przyjaciół na kufelek. Bo to z mojego starego chłop był jak się patrzy. I do wypitki i do wybitki. W całem księstwie Żyznych Pól nie było drugiego, coby mu w piciu dotrzymał placu. I tego dnia również, kiedy już wszystkich ugościł jak wypadało, o zmroku już wyszedł z karczmy i wszedł na fałszywą drogę, pewnie dlatego, że na prawdziwą trafić nie mógł. Doszedł tak do pieczary w górach i raptem spostrzegł bandę brodatych małych karzełków, którzy nieśli na noszach jakiegoś chłopca czy dziewczynkę. Bojąc się jakiego nieszczęścia, umknął. Bo trzeba paniczowi wiedzieć, że nawet w stanie nietrzeźwym, nieboszczyk mąż mój był bardzo ostrożny. Parę kroków za pieczarą upadła mu fajka, schylił się żeby ją podnieść, aż tu zamiast fajki znalazł mały atłasowy trzewiczek. Z tej przyczyny zrobił nawet pewną