Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 3.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
276

Wiész, że do Polski na Króla mnie proszą.
Ochrzcimy Litwę. Wielki Bóg chrześciański
Będzie mnie swoją osłaniał opieką.
Ja Mu dam wiele, wiele dusz poddanych,
I krzyże Jego na wieżach zaszczepię,
A Litwę z Polską połączę na wieki. —

Drzwi się otwarły, dowódźca zamkowy,
Jamund, o posłach Lackich oznajmuje.
Oni podchodzą i schylają głowy.
Jagiełło rękę swą ku nim wyciąga,
I każe rogi podawać złocone;
Prosi ich usiąść na ławach, skórami
Krytych, co wkoło ognia rzędem stoją;
Sam się ciekawie patrzy w posłów twarze.
Starce to, ale rumiane ich lica,
Piersi zbrojone blachy żelaznemi,
Suknie do ziemi, długi włos na głowie,
I brody bujne, i wąsy szérokie,
Na szyi złote zwieszone łańcuchy,
Szable u boku, noże za pasami,
Płaszcze złociste, sobolem podbite,
Kołpaki futry drogiemi pokryte.

Na czele posłów Włodźko z Ogrodzieńca,
Za nim z Ostrowa Krystyn szedł Podczaszy,
I Piotr Szafraniec, i Hincza z Rogowa.
Wiedli ich posły Jagiełły, z powrótem
Z Polskiego kraju, od Lackiéj Królewnéj,