Strona:Anafielas T. 3.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
247

Trzykroć Mistrz doń posyła,
By się poddał z załogą.
On posłańca nie słucha,
W wojsko swe natchnął ducha,
Sam na wieży rozkazy
Daje, bieży, i w chwili
Już Krzyżaków trzy razy
Oblężeni odbili.

A wtém łodzie sprzężone
Niosą ciężkie tarany;
Podstawiają pod ściany.
Napróżno na obronę
Wojsko, ogień, kamienie,
Wrzątek leje i kłody
Zrzuca. Wkrótce zabrakło
I kamieni i wody.
Taran w bramy kołacze,
Wrota trzeszczą ugięte,
I żelazne okowy
Pospadały odcięte.
Strach załodze zamkowéj!

Ale noc czarna zrywa
Bój krwawy i szturm ciężki.
Mistrz do jutra odkłada.
Witold do wrót przybywa,
Po litewsku odzywa.
Próżno! — z murów zniknęli,