Strona:Anafielas T. 3.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
220

Rzekł głosem surowym:
— Jeżeli uciecze,
Wy głowy mi dacie.
Niech żyje, nie żyje —
O życie nie stoję,
Ucieczki się boję.
Jeśli go puścicie,
I wasze tam życie,
I waszéj rodziny,
Za niego odpowié! —
Lisica struchlały
Słyszał to, a w głowie
Rozebrał po słowie,
Co Pan mu powiedział.
I jechał do Krewa,
I swoim powtórzył.
Dniem, nocą na straży
Stawali w ciemnicy;
Szelestu się bali,
Westchnienia lękali;
Dziesięćkroć zajrzeli,
Nim na krok odeszli.

Ale dnia piérwszego
On leżał na ziemi,
Więzami ciasnemi
Ściśnięty, bezwładny,
I ludzie go widząc