Strona:Anafielas T. 3.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
17

Ona śpieszy — noc zapada,
A przed nocą wrócić rada.

Już pod górą, a po błoni
Słychać tentent i parskanie:
Jakiś jeździec za nią goni;
Miecz mu brzęczy, a w kołczanie
Pióra strzał zaszeleściały,
A koń parą bucha cały.

Ona bieży, on ją goni;
Po piasczystéj lecą błoni;
Ale biały koń wyściga
Coraz dziewczę, coraz bliżéj,
I jak strzała tylko miga,
Ku niéj prędzéj, ku niéj chyżéj.

Aż ją dognał; ona stała,
Serce biło, twarz pałała;
On jéj w oczy zadziwiony
Patrzał długo, patrzał śmiało.
— Dziewczę! z któréj idziesz strony?
Co cię w burzę tu zagnało? —

— Córką jestem Widmuntową,
Wejdalotką z Świętéj góry;
Bracióm strawę niosłam dniową,
Gdy mnie burza, gdy mnie chmury,
Na morskim brzegu zastali,
I dzień cały zatrzymali.