Strona:Anafielas T. 3.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
109

A starszy poselstwa, Fedko, się odzywa:
— Pozdrawia was ojciec nasz i dar przysyła,
Oto miecz od niego, krzemień i krzesiwa.
Z mieczem, ogniem do was przyjdzie nasza siła.

Przyjdziemy do Wilna na święcone jaje,
Skrzesać ognia w Litwie i miecza sprobować.
Dawno Dymitr w wasze wybiera się kraje,
Oznajmił się w gości, znajcie jak przyjmować! —

A Olgerd się porwie i posłom odpowie:
— O! dobrze! na Bogi! Kniaź Michał od roku
Na Moskwę mnie ciągnie. Przymierze odnowię.
Wszak za Brańsk, za Smoleńsk nie stąpiłem kroku.

Wy chcecie na mojém urągać śmiecisku,
Niepomni, żem w Moskwie pod Kremlem ucztował;
Że Dymitr sromotę już nieraz wziął w zysku,
Gdy z Kniaziem Olgerdem o lepszą wojował.

Więc Moskwę powitam, i kraśne sam jaje
Dymitru przyniosę na święto w Sobotę.
Dla Kniazia ubogie Litewskie są kraje,
Sam w Kremla zastukać ja przyjdę drzwi złote. —

I posły skłonili głowami, wracają.
A Olgerd cóś dumał i gońców gnał wkoło,
Lecz dokąd? lecz po co? i gońce nie znają;
Wieść niosą, nie wiedzą, smutną czy wesołą.