Strona:Anafielas T. 2.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
18

Lecz kiedyż w Litwie było nam spokojnie?
Weź Kiernow, Niemiec rzadki gość w Kiernowie;
Z żoną i dziećmi przesiedzisz spokojny
Czasy najazdu i granicznéj wojny.
A kiedy twoją najadą dziedzinę,
Masz się gdzie chronić, znajdziesz gdzie uciekać.
Ty, Trajnys, lubisz bój i żądasz boju —
Weź Żmudź, Bajoras możni są na Żmudzi;
Będziesz tam z niemi walczył o daniny,
I patrzał by się z Niemcem nie wąchali.
Tobie, Mindowsie, miecz mój, Litwa cała,
Potrafisz hardych utrzymać lenników,
A karki krnąbrnych, jak drzewce zgruchotać.
Tyś po mnie panem, bracia ci poddani —
Słyszycie! Kiedy na wojnę zawoła,
Stać mu do boku, jakbym ja był żywy,
I wołał na was. Mindows syn mój prawy,
Bo w niego moja przelała się dusza,
On miecz mój podniósł i nie puści z dłoni. —

Chciał mówić, upadł na twarde posłanie,
Sił mu zabrakło, tylko wskazał Krewie,
Aby ze skarbcu płaszcz i czapkę nieśli,
Znamiona władzy. Naglił do pośpiechu,
Bo już mu brakło głosu i oddechu,
I życia reszty, ciekły jak z naczynia
Zbitego, woda lejąc się, ucieka.