Strona:Anafielas T. 2.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
152

Na waszą głowę da koronę złotą,
Taką, o jaką ruski Daniłł prosi,
Jaką ma polski Król, inni Królowie.
Bóg nasz da mądrość, bogactwo i siłę,
Bóg nasz, — Bóg wielki, Bóg nasz, — Bóg jedyny! —

— Słuchaj mnie, Niemcze! rzekł Mindows po chwili,
A wiész ty, co to wyrzec się swéj wiary?
Jam się urodził w niéj, wyrósł, wychował,
Wiara z krwią w ciele, po mych żyłach płynie,
Wiara, to dusza, która żyje we mnie. —
Znam Bogi moje; oni życie drugie
Dadzą po śmierci, z ojcy w Wschodniéj ziemi! —

— To nasz Bóg daje, rzekł Mistrz, wieczne życie,
A waszych Bogów kłamliwe są słowa,
Widzieliżeście wracające duchy?
Nieśliż wam ztamtąd nowiny dziadowie?
Nasz Bóg sam zstąpił na ziemię strapioną,
I sam swą wiarę na sercach zaszczepił. —

Mindows go słuchał. — Nigdy! rzekł z rozpaczą.
Lud mój za swoje da się posiec Bogi,
Lud ich nie rzuci, ja ich nie porzucę!
On powié — Bogów opuścił — my jego.
Stanę się nędznym żebrakiem, tułaczem,
A Poklus ducha przez tysiączne wieki,
Za straszną zbrodnię, w Pragaras piec będzie. —