Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 2.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
109

Gdzie krucy trupem ruskim się spasali.
O ziemio ruska! biada tobie znowu!
Chwila spoczynku nie wyszła, i Litwa
Znów resztę twoich idzie morzyć dzieci. —
Lecz nie płacz, Rusi, powstrzymaj łzy krwawe;
Bóg twoich wrogów zaślepił, Bóg odjął
Siłę ich mieczóm, głowóm ich rozumy.
Oto już Mindows pod Połockiem leży,
Nad Dźwiną konie Żmudzkie się spasają,
W Połocie Kuron kąpie się z Jaćwieżem;
Czemuż na mury zamkowe nie biegą,
Czemuż czekają aż się wrogi zbiorą,
I dają czasu siły nagromadzić? —

Dzień trzeci jasnym kończył się wieczorem,
A jeszcze Litwa obozem leżała,
Jeszcze wojenne nie zagrzmiały krzyki.
Łetas w namiocie stał u nóg Mindowsa.
— Idź, rzekł Kunigas, idź do Towciwiłła,
Niechaj przychodzi czołem mi uderzyć,
Niech dań powinną natychmiast zapłaci,
A z wojskiem swojém idzie przeciw braci.
Powiedz, niech spójrzy w dolinę przed siebie,
A dość mu będzie, by nawet myśl walki
Odepchnął, jako szaloną myśl zguby.
Idź, dwa dni jeszcze namysłu, spoczynku —
A potém nie czas będzie łaski prosić.