Strona:Anafielas T. 1.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
62

— Będę twoją! — rzekła zcicha,
A wąż z rękawa wychodzi.

Ledwie wrócili do chaty,
Krzyk na siele, krzyk na dworze:
— Jadą swaty! jadą swaty! —
Egłe kryje się w komorze.
Trzech wężów na necce jodzie
Z podniesioną w górę głową,
I jeden starszy na przedzie
Z taką występuje mową:
— Żaltis o swoję prosi narzeczoną.
Dała słowo, jest mu żoną.
Stu nas świadków to słyszało.
Pobłogosławcie rodzice
I oddajcie nam dziewicę,
Bo co się stało, to stało. —

A ojciec z matką płakali w komorze.
— Biedna Egłe dała słowo,
Ale czyliż to być może,
By była żoną wężową?
Nie! — I biegną do sąsiady.
— Ragutieno! daj nam rady,
Co począć z temi swatami? —
Stara w głowę się skrobała
I taką im radę dała.
— Byle co węża omami.