Strona:Anafielas T. 1.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
55




Gdy on tak duma, Grajtas świat przebiega,
Nad każdém długo przesiada dziecięciem.
Napróżno chaty, zamczyska, chrominy,
Napróżno budy odwiedza wieśniacze —
Nigdzie nie może znaleźć Mildy syna.
Gdy się tak biedzi i napróżno szuka,
Spomniał nareście o prządkach żywota,
Które nić życia każdego człowieka
Snują, wieszając gwiazdkę w końcu nici,
A z reszty tkają płótno jego losu.

Spomniał, i poszedł, gdzie na górze w lesie,
Z wschodzącém światłem kochanka jutrzenki,
Siadały Bóstwa na siedmiu kamieniach.
Pierwsza Werpeja z niebieskiéj kądzieli
Przędła nić długą, jak przez ziemię całą,
Na niéj gwiazdeczki błyszczące wieszała,
I nici resztę Metantiéj dawała.
Ta snuła przędzę na płótno Audietoj.
Nukirptoj, w ręku trzymając nożyce,