Przejdź do zawartości

Strona:Anafielas T. 1.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
39

Nie płaczcie za nim — jemu tam lepiéj:
Bo Lachów niéma tam;
Rusin i Niemiec go nie zaczepi;
Ze swemi będzie sam.

Z cieniami ojców, z Kunkietojami[1]
Jodsy tam będzie gnał;
Będzie miał dzikich źwierząt stadami,
Sto łuków, tysiąc strzał.

Będzie pił Alus żubrów rogami;
Cienie wrogów będzie bił;
Siędzie do uczty wielkiéj z Murgami[2],
Będzie jadł, strzelał i pił.


RAUDA V.
WEJDALOTA.

Duch jego już się na Anafiel[3] drapie
Po śliskiéj drodze szponami jastrzębia,
Pazury wilcze i rysie zagłębia,
A koń drży, parska i chrapie.

Napróżno Wiżun[4] wygląda z pieczary,
Z paszczą otwartą patrzy na rycerza.
On w górę patrzy, nie widzi poczwary,
W górę on patrzy i zmierza.


  1. Cienie rycerzy.
  2. Duchy szczęśliwe.
  3. Góra wieczności.
  4. Smok pilnujący góry Anafielas.