Strona:Aleksander Szczęsny - Pieśń białego domu.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ona cię uzdrowi. — I skrzypce zaczęły śpiewać pieśń o skrzydłach.
Ogromne morze zaszumiało w nich, jakby człowiek był ptakiem i leciał wysoko nad falami, kąpiąc się w słońcu. A potem ujrzał pod sobą ziemię, gdzie krzywe wierzby i pochylone krzyże stoją nad drogami. Skrzydła same kierują się ku dołowi, na piórach lśni słońce jakby po nich spływało. I spada człowiek-ptak na swoją kochaną ziemię, po której kiedyś biegał dziecięciem, słyszy jej skargi i utrapienia. Wtedy w człowieku-ptaku otwiera się serce. Ono jest zakątkiem, gdzie dojrzały ziarna posiane przez słońce. Ziarna padają na kochaną ziemię, a serce ciągle znajduje w sobie nowe... Człowiek skrzydlaty chodzi po ziemi jak anioł i sieje.
I nieraz przyjdzie burza, albo zło niszczy wyrosłe serdeczne ziarna. Wiele z nich umiera, chociaż były do życia przeznaczone. Ale tyle ich posiano, że w zbożu, które ludzie na chleb zbierają znajdzie się ich zawsze trochę. A kiedy człowiek je taki chleb, to podnosi wyżej do góry głowę i smutki jego stają się wyższe a pragnienia piękniejsze. Nie wie często komu za to dziękować. Ale od tego, co potem uczyni, raduje się ziemia.
Chłopiec skończył grać, podszedł do okna i długo patrzył w głąb podwórka. Czas jakiś dobiegało jeszcze z dołu stukanie szewckiego młotka. A potem zrobiło się tak cicho, jak tylko się robi nad ranem, kiedy na wsi już drugie kury pieją. Niebo w górze było czyste zupełnie, tylko gwiazda, świecąca przedtem w obłokach, przygasła i ledwo drgała.
Z za dachu wystawał jeszcze mały rożek księżyca, a świeży wietrzyk, wpadając w głąb podwórza, kołysał wolno skrzypiące okno ziemi.
Aż wreszcie przypomniało się chłopcu, że jest młodym znanym w mieście skrzypkiem i ma jutro wieczorem grać pierwszy raz na publicznym koncercie. Uczył się oddawna tego, co miał grać, ale teraz wszystko zapomniał. Tak długo przecież skrzypce i on stanowiły jedno, że nie było tam już miejsca na coś innego.