Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

życia przodków wielkie rodowe dziedzictwo znacznie się skurczyło, niemniej jednak musiał książę żyć ponad stan: przyjęcia, dobroczynność, toalety, wierzchowce i wszystko inne pochłaniało moc pieniędzy. Żona, której początkowa namiętność przemieniła się z czasem w szczerą i wierną przyjaźń, pomagała mu w miarę możności uniknąć ruiny; nie dając mu tego poznać, odmawiała sobie wiele i ograniczała wydatki jaknajbardziej.
Chodziła właśnie po ogrodzie i ścinała kwiaty do przyozdobienia stołu. Na zaniedbanych grzędach znajdowały się jeszcze gdzieniegdzie duże barwne goździki, kilka lewkonij nosiło na swych cienkich łodygach po parę kwiatów, a na krzewach różanych po raz trzeci w tym roku otwierały się małe, karłowate i zdegenerowane pączki. Astry i begonje roztaczały swój chłodny przepych przesycając powietrze jesienno-melancholijnym zapachem. Inne kwiaty zwiędłe po szlachetnej miłości i szczęśliwem macierzyństwie, pokryły ziemię niezliczonymi nasionami nowego życia.
Nagle od gościńca odezwał się znany głos trąbki automobilowej, zwiastującej przybycie Anny Nikołajewnej Friese, siostry księżnej