Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z przeszłości, każdy przyłapie się na tem, że opowiedziawszy kiedyś w dzieciństwie jakąś chełpliwą, lub rozczulającą, zmyśloną historję, która cieszyła się powodzeniem i powtórzywszy ją z tego powodu jeszcze dwa, pięć i dziesięć razy, nie może później pozbyć się jej przez całe życie i powtarza całkiem już pewnie nigdy nie istniejącą historję, aż koniec końców sam w nią uwierzy.
Z czasem i Kola opowiadał swym kolegom, że uwiodła go daleka krewna — światowa młoda dama. Musimy jednak zaznaczyć, że zażyły stosunek z tą dorodną, czarnooką, o białej twarzy, słodko pachnącą, południową kobietą istniał rzeczywiście ale istniał tylko w wyobraźni Koli w owych smutnych, tragicznych chwilach samotnych rozkoszy płciowych znanych, niestety, większości mężczyzn.
Poznawszy wcześnie mechaniczne podniecenia płciowe, Kola nie miał najmniejszego pojęcia o tem, czem jest w istocie owo zakończenie kochania i przypodobywania się, które jest tak okropnem, jeśli spojrzeć nań z ubocza, bez osłonek, lub jeśli je wytłomaczyć naukowo. Na nieszczęście nie było wówczas owych postępowych i uczonych pań, które skręciwszy kark klasycznemu bocianowi i wyrwawszy z korzeniem kapustę, pod którą znajdują dzieci, w odczytach, porównaniach i analogjach bezwzględnie i niemal sposobem graficznym tłomaczą dzieciom wielką tajemnicę miłości i narodzin nowego życia.
Muszę zaznaczyć, że w tych odległych czasach, o których mowa, zamknięte zakłady naukowe — pensjonaty męskie, instytuty, jak również korpusy kadetów — podobne były do jakichś cieplarń. Troskę o umysły i moralność wyrostków starano się w miarę możności polecać wychowawcom — urzę-