Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wane żółtemi cholewkami. W rzeczywistości Wiera podobną jest z wyglądu do dżokieja; twarz ma drobną, o oczach wielkich i błyszczących; bardzo piękny i nerwowy nosek posiada niewielki garb. Kiedy wreszcie po długich usiłowaniach udało się grajkom osiągnąć jaką taką harmonijność, niziutka Wiera zbliża się do rosłej Zoi drobnym krokiem i pochylona naprzód — krokiem jakim chodzą jedynie kobiety przebrane po męsku, i składając przed nią głęboki ukłon zaprasza ją do tańca. Po chwili zadowolone dziewczyny zaczynają wirować po sali.
Żywa Niura, która zawsze komunikuje wszystkie nowiny, zeskakuje z okna i głosem wzruszonym woła:
— Przed dom Treppla zajechała dorożka z latarkami elektrycznemi.... Oj jej, jakie to ładne.
Dziewczęta z wyjątkiem dumnej Gieni pędzą do okien. Przed domem Treppla stoi istotnie elegancka dorożka, zaopatrzona w dwie miniaturowe latarki; wielki siwy koń trzęsie niecierplilwie białym łbem, przebiera na miejscu nogami i strzyże delikatnemi uszami; barczysty, brodaty stangret, siedzi z poważną miną na koźle, trzymając ręce wzdłuż kolan.
— Jakbym ja chciała się przejechać — piszczy Niura.
— Wujaszku, wujaszku — krzyczy, wychylając głowę przez okno — przewieź trochę biedną dziewczynę... Przewieź ją za miłość.
Ale stangret uśmiecha się tylko, a potem robi ledwie dostrzegalny ruch ręką i wnet siwy koń, jakby tylko czekał na dany znak, rusza z miejsca «dobrym kłusem, robi piękny obrót w przeciwnym