Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skrzypcach, robiąc do publiczności nieprzyzwoicie słodkie oczy — oczy mężczyzny — prostytutki. I wszystko razem — owa obfitość dokuczliwych świateł elektrycznych, przesadnie jaskrawe stroje kobiet, zapachy modnych, podniecających perfum, owa — wrzaskliwa muzyka, z dowolnem zwalnianiem tempa, z namiętnem omdlewaniem — przy przejściach, z podnoszeniem tonu w burzliwych miejscach — wszystko zlewało się, tworząc ogólny obraz szalonego i głupiego zbytku i wytwarzając nastrój usposabiający do wesołej hulanki.
Na górze dokoła całej sali ciągnęła się otwarta galerja, na którą, jak na balkon otwierały się drzwi separatek. W jednej z takich separatek siedziały cztery osoby — dwie kobiety i dwóch mężczyzn: znana w całej Rosji artystka śpiewaczka Rowińska, postawna, piękna kobieta o podługowatych, zielonych egipskich oczach i z szerokiemi, czerwonemi, zmysłowemi ustami, których kąty drapieżnie opuszczały się ku dołowi, baronowa Teftin, maleńka, elegancka, blada — widywano ją zawsze razem z artystką, rozgłośnej sławy adwokat Riazonow i Włodzio Czapliński, bogaty dystyngowany młodzieniec, kompozytor-dyletant, autor kilku miluchnych romansów i licznych dowcipów na dobie, obiegających miasto.
Ściany separatki były czerwone, ze złotym deseniem. Na stole między płonącemi kandelabrami, sterczały z opoconej wazy dwie białe, osmolone szyjki butelek, a światło drgającem złotem grało w płytkich kielichach wina. Zewnątrz pode drzwiami dyżurował, oparty o ścianę lokaj, otyły zaś, rosły i poważny metr d’hotel, na którego zawsze sterczącym palcu prawej ręki błyszczał ogro-