Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kojonej kobiety, pomijał milczeniem, następnie, niby przypadkiem napomknął o jakimś błędzie życiowym, później zaczął kłamać w sposób rozpaczliwy i natchniony. Mówił że śledzi go policja, że nie minie go więzienie, a być może nawet katorga, lub szubienica. Rzeczą jednak najważniejszą, na co kładł szczególny nacisk, była jakaś fantastyczna afera, na której miał zarobić kilkaset tysięcy rubli. Szwaczka uwierzyła i przejęła się tym bezinteresownym, kobiecym, niemal świętym niepokojem, w którym, u każdej kobiety jest tak wiele czegoś macierzyńskiego. Obecnie łatwo było ją przekonać, że Horyzont jechać razem z nią nie może, gdyż to naraziło by go na wielkie niebezpieczeństwo i że lepiej będzie dla niej pozostać tu i poczekać, aż interesy kochanka ułożą się pomyślnie. Teraz namówić ją, by się ukryła, jako w najpewniejszym przytułku, w domu publicznym, gdzie nie będzie niepokojoną przez policję i wywiadowców, było już błahostką.
Pewnego poranku Horyzont kazał jej ubrać się strojniej, ufryzować, napudrować, naróżować policzki i powiózł ją do spelunki swej przyjaciółki. Dziewczyna wywarła tam dodatnie wrażenie — i tegoż dnia paszport jej został w policji zamieniony na tak zwany żółty bilet. Rozstawszy się z nią, po długich uściskach i płaczu, Horyzont wstąpił do pokoju gospodyni i otrzymał zapłatę, — pięćdziesiąt rubli (chociaż żądał dwustu). Lecz nie trapił się zbytnio otrzymaniem tak nizkiej ceny; ważniejszą wszak rzeczą było, iż odnalazł samego siebie, swe powołanie, położył kamień węgielny pod gmach swej przyszłej pomyślności.
Naturalnie sprzedana przez niego kobieta pozostała już na zawsze w czeluściach domu rozpusty.