Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kie słowo, to z całego waszego zakładu nawet kamień na kamieniu nie zostanie, a wszystkie dziewki każę zbić w cyrkule i pogniją w więzieniu”. No, przyjechała tu ta jędza. Paplała coś po cudzoziemsku, a ręką pokazywała wciąż na niebo, potem rozdała nam wszystkiem pięciokopiejkową ewangelję i odjechała sobie z powrotem. Tybyś też tak powinien zrobić, kochaneczku.
Płatonow roześmiał się głośno; patrząc jednak na zasępioną i smutną twarz studenta, który jakby nie rozumiał i nie podejrzewał nawet szyderstwa powstrzymał śmiech i rzekł:
— Nic tu nie poradzisz, Lichonin. Dopóki będzie istnieć własność, będzie istnieć i nędza. Pokąd będzie istnieć małżeństwo, nie umrze i prostytucja. Czy wiesz, kto zawsze będzie karmił i podtrzymywał prostytucję? Są to tak zwani porządni ludzie, szlachetni ojcowie rodzin, mężowie bez zarzutu, kochający bracia. Znajdą oni zawsze dostateczny powód, aby uprawnić, unormować i upatentować płatną rozpustę, ponieważ wiedzą o tem doskonale, iż w przeciwnym razie rozpusta owa wtargnie do ich własnych sypialni i sypialni ich dzieci. Prostytucja ta odciąga obcą lubieżność od ich własnej, ulegalizowanej alkowy. Zresztą i szanowny ojciec rodziny lubi cichaczem oddawać się hazardowi miłosnemu. Przecież naprzykrzy się istotnie jedno i to samo: żona, pokojówka i dama z boku. W gruncie rzeczy człowiek jest zwierzęciem poligamicznem, i to nawet bardzo poligamicznem. I jest to dlań bardzo wygodne, że swe kogucie instynkty miłosne zaspakajać będzie w rozsadniku tak wspaniałym, jak zakład Trepla lub Anny Markówny. Rozumie się, iż taki zrównoważony małżonek lub szczęśliwy oj-