Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do upadku po raz pierwszy. Tyle ci nakłamie.
— Więc jej nie pytaj! Co ci do tego? Zresztą, jeżeli kłamią, kłamią jak dzieci. A chyba dobrze wiesz, że dzieci są największymi i najsympatyczniejszymi kłamcami, a równocześnie i najszczerszym w całym świecie ludkiem. I co najciekawsze, że i tamte — to jest prostytutki i dzieci — kłamią jedynie wobec nas — mężczyzn — i osób dorosłych. Gdy są ze sobą, nie kłamią, lecz jedynie improwizują w natchnieniu. Wobec nas kłamią dlatego, że my sami żądamy tego od nich, staramy się wniknąć koniecznie w ich obce dla nas dusze i w tym celu męczymy je głupiemi badaniami i pytaniami, wreszcie kłamią i dlatego, że uważają nas za wielkich głupców i komedjantów. Jeżeli chcesz, mogę ci policzyć na palcach wszystkie wypadki, gdy prostytutka musi kłamać; przekonasz się sam, że zmusza ją do tego mężczyzna.
— Ciekawy jestem.
— Po pierwsze: dlaczego prostytutki różują się, częstokroć ze szkodą dla swego zdrowia? Dlatego, że pierwszy lepszy krostowaty junkier, któremu tak bardzo ciąży jego dojrzałość płciowa, że głupieje wiosną, niby cietrzew na tokowisku, albo jakiś tam urzędniczyna, mąż ciężarnej żony i ojciec dziewięciorga dzieci — przychodzą do domu publicznego bynajmniej nietylko pod wpływem rozsądku, aby pozostawić w nim nadmiar swej żądzy. Taki hultaj przychodzi tu, aby się nasycić przecież to esteta, który wymaga piękności. A jakże te dziewczyny — te córki prostego niepomysłowego ludu traktują estetykę? „Co słodkie — to smaczne, co czerwone — to piękne“. I oto robią piękność przy pomocy antymonu, pudru i różu.