Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Napróżno krzycząc swoich skarbów broni,
Nikt nie usłyszy wśród lasów ustroni.

85 
Młodzieniec ręce krępuje rękami,

Usta zatyka swojemi ustami,
Po bujnej trawie suwa się z nią wkoło,
Walczy jak z wężem, aż zapocił czoło.
Nareszcie dosiadł; jubka[1] już podnięta,

90 
Jednak uciecha jeszcze mu zamknięta.


Lecz otóż podle postrzec nam się daje,
Co się z dziewczyną na trawniku staje.
Już się nie żżyma — ze siły opada —
I drzące uda niechcący rozkłada.

95 
Zważając przecie na mdłych jej źrzenicach,

Na pięknych mocniej zrumienionych licach,
Pierwszej rozkoszy czucie się maluje,
I jeszcze większe na przyszłość rokuje.

Tu zaś w zamtuzie[2] miękkohuj wybladły

100 
Wśród nagich kurew trze członek opadły.

Jedna go mydli, pienią mu się gały,
Druga rózgami ścina zadek cały,
Trzecia schwyciwszy upaloną świécę
Pcha postyliona w zawiędłą dupnicę;

105 
Reszte, przez różne sztuczki i łechtania,

Pragną go przywieźć do stanu działania.
Lecz choć kuś wstanie, na nic się nie nada,
Bo wnet się chwieje i nadół opada.

Ach! Otóż dzieło Picciniego ręki!

110 
Co za dokładność, co za liczne wdzięki!

Jaki rys lekki, jak łagodne cienie,
I jakie trafne figur ułożenie!
Jest to szczęśliwy Sułtan w swym seraju.
Piękne dziewice z różnych części kraju

115 
Długim szeregiem dwie zajmują strony.

Patrz! zbiór uczuciów w twarzach wyrażony!

  1. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-8
  2. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-9