Strona:Aleksander Fredro - Piczomira, królowa Branlomanii.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

PICZOMIRA: Cóż?
NIEWIASTA: Mąż mnie jebać nie chce.
PICZOMIRA: Co słyszę, o Nieba!
NIEWIASTA: Najpierw zawsze z leniuchem męczyć się potrzeba,
I na końcu, o hańbo, przy mojej pomocy
Ledwie, że mnie trzy razy wyrznie każdej nocy.

PICZOMIRA (z zadumaniem żałującem):

Trzy razy.
NIEWIASTA: Trzy zna każda, więc dusza wspaniała
I czuje jak to teraz danina jest mała.
PICZOMIRA: Klitorysie, cóż czynić wymaga ustawa?
KLITORYS: Do tej chwili, królowo nie ma na to prawa.

PICZOMIRA (po krótkiem namyśleniu się):

Więc dzisiaj raz na zawsze dekretem stanowię,
O czem wiedzieć powinny władze, ministrowie,
Damy, wojska i wszyscy z starych i młodzieży,
I komu o tem wiedzieć w mym kraju należy,
Że w noc letnią, wzgląd mając na krótkie ciemnoty,
Mąż żonie cztery razy powtórzy pieszczoty.
W zimie zaś, gdy noc smutna trwa daleko dłużej.
Niechaj po siedm razy jebcem jej usłuży.
Który jednak sam zechce, wolno mu i więcej.
Jebne peryody mają każda sześć miesięcy.
WSZYSTKIE KOBIETY: Niech żyje nam najdłużej najmędrsza królowa!
JEDNA Z KOBIET: Bodajby trwała pora bez przerwy zimowa.
PICZOMIRA (do narodu; do wodzów): Oddalcie się! Wodzowie i wy radcy kraju
Czekajcie mych rozkazów!

(Wszyscy odchodzą; ministrowie zostają w głębi).