Strona:Aleksander Dumas - Historja Dziadka do Orzechów.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nej poturbowano trochę, przyklejono głowę braminowi, którą również przy tej okazji utracił, zalecając mu, aby przez trzy dni wstrzymał się od kichania i wszystko wróciło do poprzedniego porządku. Publiczność zalterowana nieco chwilowem zaburzeniem pokoju, wróciła do pasztetu, czerpać napoje chłodzące i pełnemi łyżkami zajadać śmietanę z basenu.
— Ależ kochany panie Pięknosz-Gryzorzeski — rzekła Marynia — co to znaczy, że hasło: cukierniku! wywiera tak wielkie wrażenie w tem królestwie?
— Mieszkańcy Konfituropola wierzą w wędrówkę dusz — rzekł dziadek — w metampsychozę i podlegają pierwiastkowi zwanemu cukiernikiem, który jeżeli gotuje cukier krócej albo dłużej, może im nadać dowolne, a rozmaite kształty. Stąd wpływ wprost czarodziejski wyrazu cukiernik! Burmistrz wymawiając go, uspokaja najbardziej wzburzone umysły ludności.
Tak rozmawiając przybyli przed pałac wspaniały, ozdobiony stoma smukłemi wieżyczkami, mury tego gmachu były różowe, przetykane fiołkami, w środku zaś kopuła zasiana była tysiącami gwiazd złotych i srebrnych.
— Ach Boże! — zawołała Marynia — cóż to za cudowny budynek!
— To pałac marcypanowy — odpowiedział dziadek do orzechów — najwspanialszy gmach królestwa lalek.