Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szlafrok, lamowany złotem, aby przywdziać spencer z aksamitu niebieskiego, cały perłami wyhaftowany.
— Dlaczego lord sam nie przybył? — zapytał Buckingham — oczekiwałem go dziś rano.
— Polecił oznajmić Waszej Wysokości — odparł Felton — iż przykro mu to bardzo, lecz zmuszony jest osobiście strzec swego zamku.
— Tak, tak — rzekł Buckingham — wiem o tem, ma tam jakąś uwięzioną.
— O tej uwięzionej właśnie chciałem mówić Waszej wysokości.
— Mów zatem!
— To, z czem przyszedłem, mogę tylko wam, milordzie, powiedzieć.
— Zostaw nas, Patryku — rzekł Buckingham — lecz nie oddalaj się, przywołam cię za chwilę.
Patrycy wyszedł.
— Sami jesteśmy — odezwał się Buckingham — zaczynaj pan.
— Milordzie — rzekł Felton — baron de Winter pisał do Waszej miłości z prośbą, abyś podpisał wyrok deportacji na młodą kobietę, Karolinę Backson.
— Tak, panie, a ja odpowiedziałem, ażeby przyniósł mi go, lub przysłał takowy, to go podpiszę.
— Oto jest, milordzie.
— Daj mi go pan, proszę.
Biorąc pismo z rąk Feltona, rzucił okiem na papier. Przekonawszy się, że to ten właśnie, jakiego się spodziewał, pożołył na stole, wziął pióro i zamierzał podpisać.
— Wybacz, milordzie — rzekł Felton, wstrzymując księcia — czy Wasza miłość wie, że nazwisko Karoliny Backson nie jest prawdziwem nazwiskiem tej kobiety?
— Tak, panie, wiem o tem — odparł książę, maczając pióro w kałamarzu.
— Zatem Wasza wysokość zna prawdziwe jej nazwisko? — zapytał Felton głosem ostrym.
— Znam je...
Książę zbliżył pióro do papieru.
Felton zbladł okrutnie.
— I znając jej prawdziwe nazwisko, książę jednak podpisze?...