Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ny — czy uspokoiłaś się trochę i opłacisz wolność obietnicą milczenia?... Ja jestem władcą łaskawym i choć nie lubię purytanów, oddaję im jednak sprawiedliwość, jak i purytankom, jeżeli są ładne. No, dalej przysięgnij mi na ten krzyż; więcej niczego nie żądam.
— „Ja mam przysięgać!... — zawołałam, powstając, gdyż na ten głos wstrętny odzyskałam siły. — Otóż przysięgam na krzyż Zbawiciela, że żadna obietnica, żadna groźba, tortura nie zmusi mnie do milczenia; przysięgam, że okrzyczę cię wszędzie jako zbójcę, łotra bez honoru, jako podłego rozpustnika: przysięgam! że jeżeli kiedy stąd się uwolnię, błagać będę cały świat o zemstę nad tobą.
— „Strzeż się!... — rzekł groźnie — mam ja sposób nieomylny, którego użyję tylko w ostateczności, aby ci zamknąć usta, lub przynajmniej, aby cię o tyle nieszkodliwą uczynić, że nikt twoim słowom nie będzie wierzył.
„Zebrałam wszystkie siły, aby mu odpowiedzieć wybuchem śmiechu. Poznał, że odtąd między nami wojna wieczna; wojna na śmierć.
— „Posłuchaj — rzekł — zostawiam ci jeszcze tę noc i dzień jutrzejszy — namyśl się: przyrzeknij, że będziesz milczała, a bogactwa, szacunek, dostojeństwa nawet będą twym udziałem; w przeciwnym razie, skażę cię na hańbę.
— „Ty!... — krzyknęłam — ty?
— „Na hańbę wieczną, niezmazaną!
— „Ty?... — powtórzyłam. — O! Feltonie, myślałam, że ten człowiek zmysły postradał.
— „Tak, ja!... — odparł.
— „A!... zostaw mnie — powiedziałam — wychodź, jeżeli nie chcesz, abym w twoich oczach głowę o mur roztrzaskała!
— „Wychodzę — odrzekł — chcesz tego, a więc do jutra wieczorem!
— „Do jutra!... — odpowiedziałam i padłam na ziemię, gryząc kobierzec z wściekłości...“
Felton oparł się o krzesło, milady spostrzegła z radością szatańską, iż może mu sił zbraknąć przed końcem opowiadania.