Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Annę de Bucil! Wszak się tak nazywałaś, gdy brat twój czcigodny błogosławił nasz związek?
— Lecz ostatecznie — mówiła milady głosem, przez strach stłumionym — co cię sprowadza? czego chcesz ode mnie? Wiesz zatem, co robiłam?
— Opowiedzieć ci mogę dzień po dniu od czasu, gdyś się zaciągnęła w służbę kardynała
Uśmiech niedowierzania przemknął po wargach zbielałych milady.
— Jeśli nie wierzysz, to posłuchaj: ty obcięłaś zapinki djamentowe z ramienia księcia Buckinghama: ty kazałaś porwać panią Bonacieux; zakochana w panu de Wardes, i sądząc, że z nim noc spędzisz, wpuściłaś pana d‘Artagnan; ty także, myśląc, że de Wardes cię oszukał, chciałaś, aby go rywal jego zabił; a kiedy ten rywal odkrył twoją tajemnicę haniebną, pragnęłaś i jego się pozbyć, nasyłając dwóch podłych na niego morderców, a zobaczywszy, że kule nie trafiły, posłałaś mu wina zatrutego wraz z fałszywym listem, aby ofiara twoja sądziła, że wino to pochodzi od przyjaciół. Nakoniec dziś w tym pokoju, siedząc na tem samem krześle, przyrzekłaś kardynałowi Richelieu zabić księcia Buckinghama wzamian za dane ci pozwolenie zamordowania d‘Artagnana.
Milady stała się teraz sina.
— Chyba szatanem jesteś?... — wyrzekła.
— Może być — odparł Athos — w każdym razie słuchaj i pamiętaj dobrze, co teraz powiem: zabij sama lub każ zamordować księcia Buckinghama, mało mnie to obchodzi! nie znam go: w dodatku jest Anglikiem; lecz nie waż się tknąć ani włosa z głowy d‘Artagnana, który jest przyjacielem moim wiernym i którego bronić będę, albo przysięgam na głowę ojca mojego, zbrodnia ta byłaby twoją ostatnią...
— Pan d‘Artagnan, ciężko mnie obraził — rzekła milady głucho.. — Pan d‘Artagnan umrze.
— Nie wiedziałem doprawdy, że panią może coś jeszcze obrażać — rzekł, śmiejąc się Athos — a więc on miał nieszczęście ją obrazić i umrze?
— Umrze — odparła milady — najpierw ona, potem on...
Athosa szał ogarniał; widok tej istoty, pozbawionej kobiecości, przywiódł mu na pamięć zdarzenia okropne,