przesyłając pocałunek; d‘Artagnanowi wydarł się z piersi cichy okrzyk radości; tą kobietą, a raczej zjawiskiem, jako że kareta przemknęła z szybkością błyskawicy, była pani Bonacieux.
Nie panując nad sobą i niepomny przestrogi, przesłanej w liście, d‘Artagnan spiął konia ostrogami i w kilku susach zrównał się z karetą; lecz okno zamknięto, firankę spuszczono, zjawisko znikło bezpowrotnie!
Wtedy d‘Artagnan wspomniał słowa listu: „Jeżeli dbasz i życie własne i tych, co się kochają, udawaj, że nic nie widzisz, że nie poznajesz nikogo“.
Zatrzymał się więc, z obawy nie o siebie, lecz o nieszczęśliwą kobietę, która widocznie naraziła się na okrutne niebezpieczeństwo, wyznaczając mu to spotkanie.
Powóz oddalał się ciągle, pędząc co koń wyskoczy; wjechał do Paryża i przepadł bez śladu.
D‘Artagnan stał na miejscu, jak przykuty, nie wiedząc, co myśleć, co począć... Jeżeli to była pani Bonacieux i jeżeli powracała do Paryża, dlaczego to widzenie przelotne, zamiana jedynie spojrzenia i pocałunku w powietrzu? Z drugiej strony, jeżeli to nie ona, co bardzo być mogło, ponieważ o zmroku łatwo się pomylić, więc jeżeli to nie pani Bonacieux, czyżby to miał być początek zemsty tej ręki, przeciw niemu uzbrojonej, wyzyskującej wpływ kobiety, o której wiedziano, iż była mu drogą nad wszystko?
Trzej towarzysze podjechali do niego. Wszyscy oni widzieli doskonale główkę kobiety, wyglądającą z okna powozu, lecz oprócz Athosa żaden z nich nie znał pani Bonacieux. Zdaniem jego była to ona sama, lecz mniej nią zajęty, widział też głowę mężczyzny, ukrytego w głębi.
— Jeżeli jest tak, jak mówisz — odezwał się d‘Artagnan — to bezwątpienia przewożą ją z jednego więzienia, aby osadzić w innem. Czego oni chcą od tej istoty nieszczęśliwej, w jaki sposób będę mógł ją kiedykolwiek odnaleźć?
— Przyjacielu — rzekł Athos poważnie — pamiętaj, iż tylko z nieboszczykami nie można się spotkać na tej ziemi. Wiesz to również dobrze, jak ja, wszak, prawda? Jeżeli twoja ukochana nie umarła i jeżeli to ją widzieliśmy obecnie, przyjdzie dzień, w którym ją spotkasz.
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/109
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.