Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 1.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kanclerz skłonił się głęboko i w widocznym zamiarze spełnienia poleconej mu czynności, z miną pachołka katowskiego podszedł do Anny Austrjackiej, z której oczu trysnęły łzy wściekłego bólu.
Królowa była, jak powiedzieliśmy, piękna niepospolicie.
Zlecenie, dane kanclerzowi, było nader delikatnej natury, lecz król, z niesłychanej zazdrości o Buckinghama, doszedł już do takiego zaślepienia, że o nikogo więcej nie był zazdrosny.
Bezwątpienia, iż Seguier szukał w tej chwili oczami sznura od owego pamiętnego dzwonu; nie mogąc go jednak znaleźć, pogodził się z losem i wyciągnął rękę w kierunku tym, gdzie, jak mówiła królowa, znajdował się list.
Anna Austrjacka skoczyła wtył tak blada, jakgdyby śmierć jej zajrzała w oczy, i, aby nie upaść, wsparła się lewą ręką na stojącym poza nią stole, prawą zaś wydobyła z za gorsu list i podała go kanclerzowi.
— Oto list, weź go pan — zawołała urywanym i drżącym głosem — zabierz go i uwolnij mnie od wstrętnej swojej osoby.
Kanclerz, drżąc ze wzruszenia, łatwego do pojęcia, wziął list, skłonił się do ziemi i wyszedł.
Zaledwie drzwi się za nim zamknęły, królowa napół zemdlona, upadła na ręce otaczających ją kobiet.
Kanclerz zaniósł list królowi, nie przeczytawszy z niego ani słówka. Król drżącą ręką go pochwycił, daremnie dopatrując adresu, zbladł okropnie, otworzył go zwolna, i, poznawszy z pierwszych wyrazów, iż pisany jest do króla hiszpańskiego, przeczytał go skwapliwie.
Zawierał on plan przeciw kardynałowi. Królowa namawiała brata swego oraz cesarza austrjackiego, aby pod pozorem urazy ku Richelie‘mu za jego politykę, której wiekuistą dążnością było poniżenie domu austrjackiego, wypowiedzieli Francji wojnę i postawili za warunek pokoju — odprawę kardynała.
Lecz w liście tym o miłości nie było nawet wzmianki.
Król, uradowany, kazał się dowiedzieć, czy kardynał znajduje się jeszcze w Luwrze. Odpowiedziano mu, że w gabinecie do pracy oczekuje na rozkazy Jego Królewskiej Mości.
Król udał się do niego niezwłocznie.
— Słuchaj, książę — rzekł doń — miałeś słuszność,